Survival kawalerski

Kawalerski survival

Wieczory kawalerskie możemy zorganizować praktycznie wszędzie. Ostatnie chwile wolności Twojego kumpla, a Ty chciałbyś mu sprawić niezapomnianą niespodziankę… Nie zwlekaj, specjalnie na tę okazję przygotowaliśmy wyjątkową ofertę na wieczory kawalerskie. Prawdziwa szkoła przetrwania, zaprawa w boju, która czeka Twojego kumpla już niedługo 🙂

Tym razem może być luźniej, oznacza to, że możemy przygotować zarówno program w formie zabawy jak i typowego szkolenia z instruktorami wojskowymi. Jeżeli chcecie możemy nawet ukryć w lesie dziewczyny, które ubrane będą jedynie w ghillie suit. Wszystko zależy od wyobraźni…

Gdzie możemy zrobić taki Wieczór? W samym 2021 roku byliśmy na Mazurach – survival militarny w Mrągowie, w okolicach Zalewu Czorsztyńskiego – mil-sim, survival w Bieszczadach – survival w Baligrodzie, w Szczyrku – wieczór kawalerski szkolenie survival, a drugi raz szkoła przetrwania dla grupy zorganizowanej, w okolicach Sztutowa nad morzem, survival militarny i mil-sim dorwać młodego, pod Piotrkowem Trybunalskim survival militarny, survival zielony, dwa mielismy, w okolicach Warszawy survival-militarny i zielona taktyka, pod Łodzią survival zielony i kawalerski z elementami czarnej taktyki, pod Wrocławiem survival militarny – zielona taktyka, w Rumi pod Gdańskiem mil-sim i survival militarny.

Survival kawalerski - ostatni weekend wolności w naturze!

Działamy zatem wszędzie, gdzie jest trochę lasu i oczywiście gdzie da się zrobić nasze usługi. Pomagamy klientowi z doborem miejsca, ale jesteśmy bardzo elastyczni.

Podczas imprezy poczujecie się jak prawdziwi komandosi jednostek specjalnych, zostaniecie przeszkoleni oraz stoczycie zacięte potyczki ASG… Wieczorem natomiast czekają was zabawne gry i zabawy w plenerze lub jeśli chcecie przy ruletce bądź Black Jack’u. Zorganizujemy też quady lub auta terenowe.

Survival kawalerski “Dorwać Młodego”

Nasz najnowszy program wieczoru kawalerskiego oparty na pomyśle związanym ze znanym show telewizyjnym, w którym były amerykański komandos ucieka przed różnymi jednostkami. Celem ścigających jest oczywiście dorwanie komandosa. U nas będzie podobnie, tylko że Pan Młody zostanie komandosem i od razu po przyjechaniu zostanie przejęty przez jednego z naszych instruktorów. Zacznie się ucieczka, pozostali członkowie wieczoru kawalerskiego zostaną zapoznani ze sprzętem, ubiorą się w wojskowe mundury i ruszą w pogoń. Pan młody w tym czasie podążając z instruktorem przez mokradła, rzeki, jaskinie, będzie poznawał elementy unikania kontaktu, kontr tropienia, wspinaczki, pirotechniki, budowy pułapek i innych.

W tym samym czasie drużyna tropicieli będzie przygotowywała plan pościgu, a następnie będzie go realizować. Część grupy będzie przetransportowana w celu odcięcia dróg, druga grupa będzie podążała za poszukiwanymi. Grupy będą miały do dyspozycji radia, aby zachować łączność radiową. Przejdą szkolenie z zasad łączności i posługiwania się radiotelefonami. Będzie także wojskowe szkolenie strzeleckie. Grupa pościgowa zostanie zapoznana z elementami tropienia, rozpoznania śladów w terenie oceniania ich. Sygnały dowodzenia, czyli znaki niewerbalne pokazywane rękami to także część szkoleń wojskowych i również to będzie element, jaki przećwiczą tropiący. Grupa zapozna się również z obsługą broni. Do dyspozycji będą karabinki tantal, które będzie można rozebrać i złożyć, a także cała masa replik air soft guns – w końcu nie chcemy zastrzelić Pana młodego.

Repliki ASG będą potrzebne grupie pościgowej, aby w razie kontaktu z przeciwnikiem (Pan Młody i instruktor), unieszkodliwić ich. Dlatego ostatnim elementem szkolenia wojskowego – dorwać młodego będą elementy taktyki, takie jak formacje patrolowe oraz zasady przeczesywania terenu.

Wieczór kawalerski “Militarne Borneo” – tylko Borne Sulinowo

Ostatnie chwile wolności pana młodego… Czy aby na pewno? Czy każdy wieczór kawalerski musi wyglądać jak z szablonu? Nie poniżej przedstawiamy streszczony plan na niezapomniany wieczór kawalerski.

Dzień pierwszy, niczego nie świadomi, oprócz świadka-organizatora, uczestnicy docierają na miejsce do pensjonatu, hotelu – wszystko jest zależne gdzie co i jak, nawet jesteśmy w stanie zorganizować namioty wojskowe. Po zainstalowaniu gości przedstawiamy szczątkowe informację, co będzie się działo, przychodzi czas wieczornej kolacji i na stoły wjeżdżają dania główne-świniaki z rożna.
Do dyspozycji uczestników jest wiata ogniskowa, kilka godzin wolnego czasu, zaplecze alkoholu z hotelu lub pensjonatu* jedzenie z zamówionymi daniami – oprócz świniaka mogą być inne potrawy, cała oprawa może przybrać postać wojskowej garkuchni w rosyjskim stylu. Wyobraźcie sobie patrole na rogatkach miast, żołnierzy w mundurach z bronią, wypytujących Was gdzie, po co i na co, po czym eskortują na wojskową komisję. – tak, taki scenariusz też jest w ofercie.
Wracając do ogniska, po kilku godzinach jedzenia i picia, ekipa jest zabierana na marsz nawigacyjny, po wcześniejszym przeszkoleniu, uczestnicy otrzymują mapy i kompasy. Instruktorzy przez pierwsze chwile prowadzą grupę do pierwszego punktu, dalej z każdym punktem grupa jest zdana na samą siebie, instruktorzy oczywiście idą za grupą, aby w razie zaginięcia doprowadzić ich do celu.
Ostatni marsz nawigacyjny był krótki, ale jakże intensywny, wyszliśmy z pensjonatu, udaliśmy się w kierunku Domu Oficera, z którym skręciliśmy na jezioro Pile, tam grupa odnalazła swoją pozycję na mapie i otrzymali pkt. czubek Głowy Orła, droga jest bardzo prosta, lecz w ciemnościach każda ścieżka jest podobna, każde przejście, każdy dukt. Ostatnie kilkaset metrów jest w terenie podmokłym, w błocie, ale nie przyjechaliśmy tutaj marudzić na brudne buty, to ostatnie chwile kawalerskiego życia naszego kolegi i trzeba to przeżyć… – komentarz jednego z uczestników kawalerskiej wyprawy.
Po dotarciu na miejsce instruktorzy stwierdzili, że są już gotowi, wyznaczyli punkt na Starą Strzelnice, Borne Sulinowo to byłe miasteczko Garnizonowe, od 1945 do 1992 nie istniało na mapach Polski, patrole w promieniu 30 -50km, kordony bezpieczeństwa, obiekty ściśle tajne, tak wyglądało życie w tym terenie, pozostało kilka ciekawych miejsc, stara strzelnica, tankodrom, dom oficera, mury miasta, opuszczone silosy atomowe, miasto duchów… i wiele innych ciekawych miejsc.
Strzelnica jest już ruiną, z dość mocno odciśniętym piętnem czasu i amunicji na swojej konstrukcji. Dotarliśmy do celu, uczestnicy zachwyceni wręcz ogromem nietypowych budowli chwilę się zatrzymali. Następnym miejscem, jakie zostało wyznaczone jest Rampa Załadowcza, jedyna pozostałość jakiejkolwiek linii kolejowej, która była w Bornym Sulinowie, to jedyna w ówczesnych czasach linia kolejowa do miasta, rampy nie widać z pkt widzenia lasu, trzeba poszukać. Wychodząc z lasu można zobaczyć nadajnik GSM z czerwonymi światłami, to idealny pkt. Orientacyjny, który doprowadził nas dalej do Tankodromu.
W miejscu, gdzie kiedyś stały magazyny odzieży i żywności dla całego garnizonu, jest wielka pusta przestrzeń gdzie można spokojnie bez żadnych skrupułów pojeździć czołgiem, transporterem czy też pływającą haubicą samobieżną.
Grupa świetnie już znała metody posługiwania się mapą i kompasem, dotarliśmy do miejsca noclegowego, dzień, a raczej noc dobiegła końca.

Pojazdy wojskowe

Następnego dnia rano, po śniadaniu grupa ruszyła na miejsce tankodromu, pan młody domyślał się co będzie, że będą czołgi i inne pojazdy gąsienicowe, ale nie mógł przewidzieć, że będzie jego kierowcą.
Dotarli na miejsce, a przy drodze stoi ładnie zaparkowana haubica samobieżna Goździk 2s1, po wstępnym przeszkoleniu opowieściach i żartach co jest najważniejsze w „czołgu” zostali zapakowani na pancerz i ruszyli powoli w teren. Przeszkody wodnobłotne, piaskowe nasypy, samochody… Tak, po kilkudziesięciu minutach natrafili na przeszkodę.
Wszyscy wysiedli, Pan młody usiadł za sterami, samodzielnie mógł już teraz się poruszać, instruktor na pancerzu, a kierowca na siedzeniu. W tym samym czasie gdy kawaler szalał w terenie, pozostali koledzy „przepięknie” ozdobili samochód do rozjechania, sprejami namalowali co różne to napisy, samochód teściowej, żegnaj wolności, dla mamusi – koledzy postarali się o dokładność w pracach artystycznych.

I nadjechał on, głowa w hełmofonie tylko wystawała, instruktor powiedział ostatnie słowa i ruszył… Pędzi wprost na wymalowany samochód i nawet nic nie poczuł, zatrzymał się wyjrzał z włazu i ojej. Niewiele myśląc, nawrócił maszynę i raz jeszcze, i jeszcze raz przejeżdżał z radością na twarzy. Niestety jak to zwykle bywa wszystko, co dobre szybko się kończy i tutaj też nastał koniec, ale nie koniec całej imprezy. Ekipa ruszyła na zajęcia strzeleckie, do ich dyspozycji były karabinki pneumatyczne, klasyczny i w układzie bullpup. Zanim to jednak nastąpiło, na miejsce strzelania przyjechał GAZ 69 z doczepioną kuchnią polową KP-340 i załogą dwóch żołnierzy, jak szybko się okazało to żołnierze nie tylko przywieźli smaczną grochówkę i bigos, ale także inne rzeczy oraz rozrywkę, po wypakowaniu smakołyków chwycili za gitary i zaczęli przygrywać żołnierskie piosenki oraz typowo dla miasteczka garnizonowego, rosyjskie wojskowe piosenki. Po posiłku ruszyli na zajęcia, godzina zawodów pt. lepsze oko, dała niezły wynik. Lepszym zainteresowaniem cieszył się karabinek BP, nietypowa konstrukcja, bardziej wymagający w pracy na spuście, utrzymywaniu zgranych przyrządów celowniczych.
Po zakończonych atrakcjach przyszedł czas pożegnania. Podjechał bus, zapakowali bagaże i ruszyli w dalszą podróż.

Tak wyglądał streszczony opis jednego z ostatnich wieczorów kawalerskich, chcesz, aby Twój był podobny lub jeszcze bardziej nafaszerowany atrakcjami?
Zadzwoń, Napisz, Zamów.